W tym roku postanowiliśmy, że Święta
Wielkanocy połączymy z wypoczynkiem. Brak urlopu od wielu miesięcy dawał się
nam już we znaki, wobec czego uznaliśmy podjętą decyzję za jak najbardziej
słuszną. Co więcej, pogoda mimo prób zaznaczenia swojej kapryśnej natury dała
się jakoś udobruchać i pozwoliła nam zwiedzić to i owo. Podczas pakowania,
naszła mnie taka refleksja, iż za każdym razem, kiedy wybieramy się w podróż z
Dzieciem, mam dylemat jakie zabawki mu zabrać i dlaczego zawsze zajmują pół
samochodu :)
Tym razem się wycwaniliśmy i na spędzenie naszego wymarzonego 2,5 (!) dniowego
urlopu wybraliśmy ofertę agroturystyczną, której główną atrakcją miała być
„sala i plac zabaw” dla dzieci. Założenie było proste, dziecko ma zajęcie –
rodzice mają relaks. Z tym relaksem wyszło średnio, bowiem okazało się, iż z
placu zabaw niestety ze względu na zaawansowaną „mokrość” sprzętów nie udało
nam się skorzystać, a moment znudzenia zabawkami jednak nastąpił, co skutkowało
tym, iż aby utrzymać względny spokój należało dosyć szybko zorganizować Dzieciu
nową „atrakcyjną atrakcję”. I tu chciałabym podzielić się z Wami pomysłem na
przygotowanie zabawki z czegoś, czego nie trzeba ze sobą zabierać a wszędzie
można znaleźć – tj. z plastikowych butelek, np. po mleku. Polecam bo zabawa
fajna, szczególnie, kiedy dziecko może uczestniczyć w przygotowaniach! No i zawsze
to trochę mniej bagaży :)))
A w detalach wygląda to tak:
Zdjęcia robione w biegu, ponieważ nasz Dzieć
będąc FANEM niebieskiego koloru
oczywiście skubnął niebieską lampkę
i zwiał świecić pod łóżkiem
dewastując po drodze moje domki z ludkami...
dewastując po drodze moje domki z ludkami...
...dobrze, że mama chociaż się pobawiła :)
Fantastyczny pomysl :-) Nie moge sie doczekac az Dziedzic dorosnie do tego typu zabaw.
OdpowiedzUsuńwoow :) czad
OdpowiedzUsuń