...to moja bolączka... po 5 minutach od poznania nowej osoby nie pamiętam jej imienia... co więcej, moja pamięć nie radzi sobie z wszelkimi "ważnymi" dniami i świętami różnej maści...
Po takim wstępie, mój "TWÓR", który dziś chciałam zaprezentować czuje się usprawiedliwiony :)
Ponieważ moja pokrętna momentami logika zaakceptowała jako prawdziwy ciąg przyczynowo-skutkowy: "w asortymencie sklepu znajdują się dynie = halołin jakoś niedługo się zbliża" :)
W związku z powyższym, będąc zdopingowaną mającym się pojawić w przedszkolu Dziecia konkursem, popełniłam TO coś (wzorując się nieco na znalezionych w necie pomysłach):
... efekt uważam za zadowalający :)
... efekt uważam za zadowalający :)
...wersja "mroczna":
w kolejnym kroku zdjęłam jej skalp :)
i wykształciłam zębiska:
Staś był nieco zaskoczony zawartością "środka-wnętrza" :)
... w efekcie okazał się większym indywidualistą, niż przypuszczałam :D
Praca bez narzędzi to nudy :)
-Może chociaż coś "wydziuruję"? :D
Ponieważ Pani Dynia okazała się być oporna we współpracy Dzieć zajął się pomiarami i analizą składu jej miąższu :)
Zabawa była cudna
...przynajmniej dla mnie :))))))))))))))))))))
Przepiękna dyniowa rzeźba!!! ja zrobiłam w życiu tylko jedną i nie wyszła zbyt pięknie :D Twoja zaś jest bardzo ciekawa i inspirująca :D
OdpowiedzUsuńZ pamięcią mam to samo niestety. Zdarza się, że zapomnę o urodzinach i potem muszę się tłumaczyć. Dobrym rozwiązaniem jest telefon, ciągle ustawiam przypomnienia :)
OdpowiedzUsuńA dynia jest ekstra... Nie sądzę, żebym umiała taką zrobić :)
Wygląda fantastycznie :)
OdpowiedzUsuń