Oj nieco zaniedbałam moje "pisanie"... co nie znaczy, że nic się u nas nie działo :) Dzieć nieco starszy... pluszaki poszły w kąt... ale naszczęście nasze zabawy godnie je zastapiły :)
W międzyczasie udało nam się powiększyć nieco powierzchnię mieszkalną, która została od razu "przywalona" moimi materiałami, filcami, tekturami i wszelkimi niezbędnymi akcesoriami do "tworzenia sztuki"... tzn. wszystkim co mój mąż zwie "rupieciarnią" :) Postaram się pokazać aranżację Staśkowego pokoju w najbliższym czasie :)
Dziś na szybko chciałam się z Wami podzielić pomysłem na zabawę banalną aczkolwiek wielce różnorodną i sprawiającą dużo radości jak się okazało.
Jakiś czas temu stojąc w kolejce do kasy w IKEA, rozglądałam się wokół skanując tzw. duperele stojące w pobliżu... obok mnie znajdowała się sterta szklanych misek, które były "poprzekładane" tj. zabezpieczone tekturowymi kółkami... :D oczy mi się zaświeciły widząc takie "cudeńka" :) Wzięłam do koszyka dla niepoznaki jedną miseczkę, a do tego... 12 kółek "bransoletek" :D
Pan Mąż dostał ataku śmiechu kiedy mnie zobaczył, ale będąc przekonana o słuszności swojego czynu zignorowałam tą "zaczepkę" :) Pani w kasie była nieco zdziwiona widząc mnie z zestawem "bransoletek" na całej długości mojej ręki ale nie zdecydowała się na komentarz :)
W domu podzieliłam kółeczka na 3 grupy.
Każdą oznaczyłam innymi symbolami,
aby trzy osoby mogły mieć swój własny zestaw.
Bawiliśmy się z Dzieciem świetnie: rzucaliśmy do celu, turlaliśmy "kto dalej", próbowaliśmy rzucić na określoną planszę...
Polecam :)
O jakie sliczne :-)
OdpowiedzUsuńAleż Ty masz kobieto pomysły :) Super!
OdpowiedzUsuń