Tak to czasem jest, że po pewnym czasie odnajdujemy, tzn. ja odnajduję :) różne rzeczy, które zaczęło się robić i z różnych przyczyn nie skończyło :) Ponieważ Dzieć w swoim "chaosie" zagląda we wszelkie możliwe kąty, wyszperał dzisiaj wykonaną dosyć dawno "Panią Kurkę" :) Brakowało jej jedynie "szlifów" ale ja, jak to ja oczywiście rzuciłam w kąt "na potem"... "Potem" = dzisiaj, co okazało się być dużo za późno na współpracę P. Kurki i Dziecia :)
A skąd P. Kurka się wzięła?
Swego czasu, kiedy Stasina gustowała w nieco mniej rozwiniętych lekturach niż teraz, zakupiłam mu barwną, ładnie ilustrowaną książeczkę, niestety z niezwykle skąpą i ubogą treścią... Jedynie przez chwilę miałam wyrzuty sumienia po tym jak niezmywalnym markerem uzupełniłam wierszyk własną twórczością, co jak się okazało bardzo przypadło do gustu naszemu Dzieciu :) W celu lepszego zilustrowania przekazywanych treści przygotowałam "żywą" Panią Kurkę, która jak już pisałam odnalazła się nieco za późno... ale nic to :) Skoro się odnalazła, to prezentuję :)
...no, niestety, Pani Kurka się chyba już nie przyda,
bowiem Dzieć śmiało liczy już do 20
i nauka liczenia do 3 jakoś go nie fascynuje :)
Pani Kurka fajna :-) My teraz też na etapie książeczek ubogich w treść :-D najważniejsze, żeby zwierzątka były ;-)
OdpowiedzUsuńKurka jest rewelacyjna. Uwielbiam Twoje pomysły! Kurka i ogólnie pomysł na filcowe ilustracje do książeczek nam się przydadzą na pewno.
OdpowiedzUsuń