Powszechnie wiadomo, że czytanie zarówno dla siebie jaki dla dzieci - rozwija. Swego czasu czytałam sporo książek, ale wtedy miałam nieco mniej pracy, nie miałam rodziny, dziecka, studiów no i nie pisałam bloga :) Oczywiście żadne wytłumaczenie nie jest dobre... oprócz zasypiania ze zmęczenia :)
Na to jak na razie nie znalazłam antidotum, ale nie ustaję w poszukiwaniach :)
Na dzień dzisiejszy większość treści jakie przerzucam przez mój organ mowy (oprócz niezbyt wyszukanych posiłkow) to oczywiście BAJKI.
Jakoś to się dzieje, że z dnia na dzień, Dzieć nasz coraz lepiej posługuje się słowami (niestety czasem łapie ich zbyt dużo i zbyt trafnie zwraca uwagę na te, którymi powinien najmniej się interesować :) formułując je w dosyć czytelne zdania przyjmujące postać zawoalowanych żądań.
Ostatnimi czasy w naszym domu najczęściej powtarzanym stwierdzeniem jakie można usłyszeć jest: "Citaj baję!". Oczywiście cieszy nas (rodziców) to niezmiernie, jednak radość ta przechodzi momentami w załamanie, ponieważ funkcjonuje ono bez względu na okoliczności i otaczającą rzeczywistość.
Poza wieczornym czytaniem kiedy leży sobie w miarę spokojnie w łóżeczku, Staś potrafi obudzić się o 3 w nocy i po zwabieniu mnie do swojego pokoju rozpaczliwym wołaniem: "mamo, Mamo, MAmo, MAMo, MAMOOOOOO!!!! zapytuje z niekłamaną radością "Mamo, citas BAJĘ?" :))) Ponadto preferuje również zasiadanie na nocnikowym tronie wypowiadając tonem nieznoszącym sprzeciwu swoje życzenie "citaj mamo!"
Tak więc 'citamy' z tatą na zmianę.
Ponieważ zdaje się duszą artystyczną jestem, staram się czytać w miarę możliwości ekspresyjnie, co często wywołuje u mnie uśmiech, kiedy podpatruję jak syn papuguje po mnie różne mimiczne gesty - otwiera oczy jak gram "zdziwioną księżniczkę", marszczy brwi kiedy "złoszczę się na misia" itd...
Kilka dni temu bardzo mnie zadziwił, ponieważ do tej pory wydawało mi się, że my tak sobie po prostu czytamy a on tak sobie po prostu słucha.... Okazało się, że skubany zna wszystkie tytuły wierszyków a ponadto je zapamiętuje. Dotarło to do mnie, kiedy chcąc odkaszlnąć przerwałam na chwilę moje recytowanie a Staś ni stąd ni zowąd dokończył wers i zaczął dalej mówić...
Oczy prawie wyszły mi z orbit!
-"Jak to? To ty znasz tą bajkę na pamięć???"
-"Tak"- odpowiedział spokojnie Dzieć szczerząc w uśmiechu zęby.
-"A znasz jeszcze jakieś inne?" - zapytałam niedowierzając...
-"Źnam" - przytaknął Dzieć podkreślając odpowiednim tonem oczywistość swojego stwierdzenia, po czym zignorował moje osłupienie i zaczął bawić się klockami mrucząc pod nosem "para buch, koła w ruch..."
I to nasunęło mi pewną myśl!
Ponieważ uwielbiam robić zabawki, które łączą w sobie możliwość uczenia malucha różnych rzeczy podczas jednej zabawy, wpadł mi do głowy pewien projekt. Projekt zabawki, która jest związana z nauką kolorów, liczb, manualnego sterowania paluszkami poprzez zapinanie i rozpinanie różnych połączeń.
A dodatkowo można w tle recytować Tuwimowską "Lokomotywę".
Na to jak na razie nie znalazłam antidotum, ale nie ustaję w poszukiwaniach :)
Na dzień dzisiejszy większość treści jakie przerzucam przez mój organ mowy (oprócz niezbyt wyszukanych posiłkow) to oczywiście BAJKI.
Jakoś to się dzieje, że z dnia na dzień, Dzieć nasz coraz lepiej posługuje się słowami (niestety czasem łapie ich zbyt dużo i zbyt trafnie zwraca uwagę na te, którymi powinien najmniej się interesować :) formułując je w dosyć czytelne zdania przyjmujące postać zawoalowanych żądań.
Ostatnimi czasy w naszym domu najczęściej powtarzanym stwierdzeniem jakie można usłyszeć jest: "Citaj baję!". Oczywiście cieszy nas (rodziców) to niezmiernie, jednak radość ta przechodzi momentami w załamanie, ponieważ funkcjonuje ono bez względu na okoliczności i otaczającą rzeczywistość.
Poza wieczornym czytaniem kiedy leży sobie w miarę spokojnie w łóżeczku, Staś potrafi obudzić się o 3 w nocy i po zwabieniu mnie do swojego pokoju rozpaczliwym wołaniem: "mamo, Mamo, MAmo, MAMo, MAMOOOOOO!!!! zapytuje z niekłamaną radością "Mamo, citas BAJĘ?" :))) Ponadto preferuje również zasiadanie na nocnikowym tronie wypowiadając tonem nieznoszącym sprzeciwu swoje życzenie "citaj mamo!"
Tak więc 'citamy' z tatą na zmianę.
Ponieważ zdaje się duszą artystyczną jestem, staram się czytać w miarę możliwości ekspresyjnie, co często wywołuje u mnie uśmiech, kiedy podpatruję jak syn papuguje po mnie różne mimiczne gesty - otwiera oczy jak gram "zdziwioną księżniczkę", marszczy brwi kiedy "złoszczę się na misia" itd...
Kilka dni temu bardzo mnie zadziwił, ponieważ do tej pory wydawało mi się, że my tak sobie po prostu czytamy a on tak sobie po prostu słucha.... Okazało się, że skubany zna wszystkie tytuły wierszyków a ponadto je zapamiętuje. Dotarło to do mnie, kiedy chcąc odkaszlnąć przerwałam na chwilę moje recytowanie a Staś ni stąd ni zowąd dokończył wers i zaczął dalej mówić...
Oczy prawie wyszły mi z orbit!
-"Jak to? To ty znasz tą bajkę na pamięć???"
-"Tak"- odpowiedział spokojnie Dzieć szczerząc w uśmiechu zęby.
-"A znasz jeszcze jakieś inne?" - zapytałam niedowierzając...
-"Źnam" - przytaknął Dzieć podkreślając odpowiednim tonem oczywistość swojego stwierdzenia, po czym zignorował moje osłupienie i zaczął bawić się klockami mrucząc pod nosem "para buch, koła w ruch..."
I to nasunęło mi pewną myśl!
Ponieważ uwielbiam robić zabawki, które łączą w sobie możliwość uczenia malucha różnych rzeczy podczas jednej zabawy, wpadł mi do głowy pewien projekt. Projekt zabawki, która jest związana z nauką kolorów, liczb, manualnego sterowania paluszkami poprzez zapinanie i rozpinanie różnych połączeń.
A dodatkowo można w tle recytować Tuwimowską "Lokomotywę".
Po żmudnym dopracowywaniu wygląda to tak:
zabawka składa się z 10 kolorowych wagoników,
na których oprócz cyfr widnieją obrazki
ilustrujące zawartość danego wagonu, tak jak w tekście bajki:"I pełno ludzi w każdym wagonie, A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy, Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów, A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka! Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy, W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
na których oprócz cyfr widnieją obrazki
ilustrujące zawartość danego wagonu, tak jak w tekście bajki:"I pełno ludzi w każdym wagonie, A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy, Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów, A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka! Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy, W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie"
(nie wiem czemu, ale całe życie byłam przekonana, że "kufrypak" to jedno słowo... :)
Przygotowanie "wagonów" polegało na znalezieniu odpowiedniego obrazka, wydrukowaniu go (koniecznie w rewersie - o czym za pierwszym razem oczywiście zapomniałam :) na tzw. papierze transparentnym i naprasowaniu na materiał. Naprasowankę trzeba dosyć mocno przyciskać ok 30 sekund i koniecznie poczekać przed odrywaniem papieru, żeby się schłodziła.
Kolor cyfry podpowiada jaki będzie kolor następnego wagonika.
Poszczególne wagoniki i lokomotywa połączone są ze sobą za pomocą różnych zaczepów (plecakowe, rzep, zatrzask, karabińczyk):
Poszczególne wagoniki i lokomotywa połączone są ze sobą za pomocą różnych zaczepów (plecakowe, rzep, zatrzask, karabińczyk):
Całość prezentuje się jak poniżej:
Staś podłapał od razu :)
wszystko co można łączyć na wszelkie sposoby to jego hobby,
więc siedział i dłubał :)
wszystko co można łączyć na wszelkie sposoby to jego hobby,
więc siedział i dłubał :)
Co myślicie o takiej formie nauki poprzez zabawę?
Z mojego (naszego) doświadczenia sprawdza się znakomicie :)
Z mojego (naszego) doświadczenia sprawdza się znakomicie :)
Super pomysł!
OdpowiedzUsuńA wykonanie prześliczne!
baaaaaaardzo!!! :D i kolory, i zapięcia, i lokomotywa!
OdpowiedzUsuńWow!! Świetna zabawka i do tego pięknie wykonana!! Moja córka jeszcze słownie domagać się czytania nie potrafi, ale wgramolić się z książka na kolana rodzica jak najbardziej;)
OdpowiedzUsuńŚwietna, edukacyjna zabawka! Super, jestem nią zachwycona.
OdpowiedzUsuńJesteś genialna w swoich pomysłach! Zabawka jest świetna, nie dziwię się, że dziecko zachwycone... Chyba muszę coś podobnego uszyć dla swojego przedszkolaka... No i "Lokomotywa" - wiersz, który w/g logopedów i nie tylko jest ponoć bardzo pomocny w ćwiczeniu mowy dziecka...
OdpowiedzUsuńtaaak :) sama czasami się męczę z poprawnym W Y A R T Y K U O W A N I E M wszystkich sylab :)
UsuńCudny pomysł i wspaniałe wykonanie. Fajny pomysł na to, ze kolor cyfry wskazuje kolor kolejnego wagonika. Sporo musiałaś się napracować ale efekt powalający :)
OdpowiedzUsuń:) robiłam test i wbrew moim oczekiwaniom, bardzo mało osób to zauważyło. A taki trick daje dodatkową możliwość urozmaicenia zabawy. Dziecko może poszukiwać następnego wagonika po kolorze, zapięciu bądź przy znajomości treści - po obrazku bądź cyfrze :)
UsuńNaprawdę jestem pod wrażeniem i Twojej pomysłowości i dość mocnego edukacyjnego wydźwięku zabawki (na dodatek jest zrobiona z uwględnieniem różnych potrzeb i zainteresowań dzieci w tym wieku).
OdpowiedzUsuńdziękuję :) jednak z perspektywy muszę przyznać, że dosyć ciężko "wstrzelić" się z odpowiednimi rodzajami zabaw dla odpowiedniego wieku (dodatkowo każde dziecko inaczej się rozwija i w różnym czasie interesuje się różnymi zabawami :) dziś widzę np., że moja pierwsza Quiet Book zawierała w sobie zabawy na zupełnie różnych poziomach dojrzałości :) Ale człowiek podobno całe życie się uczy :)
UsuńJako mama miłośnika pojazdów i wielkiego fana pociągów stwierdzam, że zabawka jest S U P E R!! Pomysł rewelacyjny! :):):))
OdpowiedzUsuń